Potem wszystko działo się strasznie szybko. Z Pałacu Sprawiedliwości przetransportowali nas do samochodu . Po dojechaniu na dworzec wsadzili nas do Kapitolskiego pociągu. Teraz siedzę w swoim przedziale . Po orzeźwiającym prysznicu przebrałem się w zwykłe czarne spodnie i białą koszulkę.
Siadam na łóżku i wgapiam się w ścianę. Rozmyślam jak to będzie na arenie, jak będę chronić Katniss.
Ona na pewno ucieknie głęboko w las , nie będzie się mną przejmowała. Niby dlaczego by miała?
Dla niej jestem tylko trybutem z tego samego dystryktu , pewnie rozmyśla jak by mnie wyeliminować .
Po godzinie przychodzi Effie i oznajmia , że pora na kolacje .
Kiedy docieram do jadalni widzę stół zastawiony łatwo tłukącymi się naczyniami. Nikogo jeszcze nie ma.
Siadam na krześle , a Effie odchodzi aby zawołać Katniss. Zaczynam bawić się skrawkiem koszuli i słyszę kroki , nadchodzi nasza różowa opiekunka , a za nią wolnym krokiem podąża Katniss.
- Gdzie się podziewa Haymitch ? - pyta Effie.
- Kiedy go ostatnio widziałem mówił , że idzie uciąć sobie drzemkę - odpowiadam.
- Miał ciążki dzień.
Na kolację jemy zupę marchewkową , sałatkę , kotlety jagnięce oraz ciasto czekoladowe.
Nigdy nie jadłem tyle jedzenia na raz. Starałem się normalnie zachować przy stole ale miałem ochotę rzucić się na to wszystko i pożreć za jednym zamachem. Effie coś tam mówi o dobrym zachowaniu przy stole , ale ja jej nie słucham . Patrzę na Katniss . Ona ma szansę wygrać Igrzyska , jest świetną łuczniczką.
Po kolacji idziemy obejrzeć podsumowanie dożynek z wszystkich dystryktów.
Obserwuję naszych przeciwników , większość z nich jest duża i silna i na pewno ma jakieś szczególne
umiejętności którymi można pochwalić się na arenie. Na końcu pokazują nasz dystrykt , oglądam cały przebieg wydarzeń.
-Wasz menor musi się wiele nauczyć o sztuce prezentacji przed kamerami. W ogóle nie wie jak sie zachowywać przed kamerami ! - Effie kręci głową z niezadowoleniem. Wybucham śmiechem.
-Był pijany - No właśnie . Był pijany to jak miał sie niby zachowywać? - Upija się co roku.
- Codziennie - dodaje Katniss.
Effie mówi nam ,że podczas igrzysk nasz mentor będzie pomostem między nami , a światem i ,że Haymitch przesądzi o naszym życiu i śmierci.
Do przedziału wtacza się nasz mentor , znowu jest pijany . Bełkotliwie pyta czy przegapił kolacje , a potem wymiotuje i ląduje twarzą w sam środek wymiocin.
Effie zniesmaczona opuszcza przedział. Razem z Katniss chwilę się w niego wpatrujemy i zanosimy do jego przedziału. Postanawiamy go wykąpać.
- Dzięki , dalej sam sobie poradzę - mówię do Katniss. Nie chcę żeby ona zajmowała się takimi rzeczami.
- Nie ma sprawy , przysłać ci kogoś z Kapitolu?
- Nie chcę ich tutaj. - nie mam zamiaru ich oglądać , nienawidzę Kapitolczyków.
Gdy wychodzi najpierw kąpie Haymitcha w obrzyganych ubraniach dopiero później je z niego zdejmuję.
Nasz mentor jest tak pijany , że nie wie o co chodzi. Po kąpieli kładę go do łóżka i wracam do swojego przedziału. Zakładam zwykłe dresy i kładę się do miękkiego łóżka. Rozmyślam o Katniss , i o dniu w którym podarowałem jej chleb. Pamiętam , że zajmowałem się wtedy pieczeniem chleba gdy usłyszałem wrzaski mojej matki . Wyszedłem aby zobaczyć co się dzieję i ujrzałem ją . Małą, biedną , wychudzoną.
Grzebała w naszych śmietnikach ,a moja wredna matka kazała jej się wynosić. Żal ściskał mi wtedy serce. Moja ukochana umierała z głodu pod moim domem musiałem coś zrobić . Gdy wróciłem do pieczenia chleba przez ''przypadek'' podpaliłem dwa bochenki. Gdy matka to zobaczyła , nawrzeszczała na mnie i spoliczkowała z całej siły. Ból był przerażający . Kazała mi rzucić spalony chleb świnią. Gdy wyszedłem na zewnątrz zobaczyłem , że Katniss leży pod drzewem . Miała opadnięte policzki , nieobecne oczy , sama skóra i kości. Spojrzała na mnie z nadzieją. Oderwałem spalone części i rzuciłem świnią , a resztę rzuciłem obok Katniss i wróciłem do domu.
Gdybym jej wtedy nie pomógł prawdopodobnie by jej tu teraz nie było. Rozmyślając o tym dniu zaczynałem pomału zasypiać.
Igrzyska śmierci oczami Peety.
poniedziałek, 8 kwietnia 2013
Rozdział 2
Moja twarz była pokazana na ekranach otaczających plac. Moja mina była strasznie głupia ,ale co miałem poradzić? Spuściłem głowę i zacząłem przedzierać się przez tłum szesnastolatków.
Grupa Strażników Pokoju odprowadziła mnie na scenę gdzie stanąłem kilka metrów od Katniss.
Będę się starał ją chronić , za wszelką cenę doprowadzić do tego aby wygrała. Tylko jak? Jestem zwykłym synem piekarza , jedyne co umiem to nosić ciężkie wory z mąką i dekorować tory , ale to mi sie nie przyda na arenie. Effie karze nam podać sobie dłonie . Spoglądam na Katniss , ona też na mnie patrzy.
Pierwszy raz w życiu ją dotknę , poznam kształt jej dłoni. Jej dłoń jest silna ,ale zarazem ciepła i delikatna.
Niestety nie mogę nasycić się jej dotykiem bo Effie zaprowadza nas do Pałacu Sprawiedliwości.
Zaprowadzają mnie do małego pokoju i zamykają drzwi. Ściany są pokryte różnymi wielkimi gobelinami
oraz obrazami prezydentów dwunastego dystryktu. Na środku pokoju znajduję się mała brzydka sofa.
Po chwili słyszę otwieranie drzwi , odwracam się i widzę moją matkę , co dziwne niema z nią ojca .
Może woli się ze mną pożegnać sam na sam . Za drzwiami Strażnik Pokoju mówi że matka ma trzy minuty.
- Więc...Muszę Ci powiedzieć , że dwunasty dystrykt może w końcu doczekać się zwycięzcy.
Czy matka twierdzi ,że mogę wygrać? Czy może w głębi serca naprawdę mnie kocha i we mnie wierzy?
Lecz moja nadzieja szybko gaśnie gdy słyszę dalszą część wypowiedzi.
- Przeżyje , poradzi sobie to urodzona zwyciężczyni!
No jasne , chodziło jej o Katniss. Te słowa ranią mnie tak bardzo , że zginam się lekko w pół .
Nigdy nie doznałem matczynej opieki i miłości , matka zawsze mnie traktowała jak nic nie wartego pracownika piekarni. Jedynie ojciec zachowywał się normalnie , nie wiem czemu się z nią ożenił.
Strażnik za drzwiami mówi , że czas minął. Matka tylko patrzy na mnie i mówi :
- Nie przynieś rodzinie hańby i nie daj się zabić pierwszego dnia.
Wychodzi ,a ja odwracam się do ściany . Mała łza zaczyna lecieć mi po policzku.
- Witaj Peeta. - słyszę głos za plecami . Ojciec przyszedł się pożegnać .
- Jeżeli masz zamiar mi mówić , że Katniss na pewno wygra , a ja nie mam się dać zabić na początku , to możesz od razu wyjść!
Nie wiem czemu tak wybuchłem , ale tłumiące się we mnie uczucia w końcu musiały wyjść na zewnątrz.
Nadal stoję odwrócony plecami do Ojca , a po moich policzkach spływa coraz więcej łez.
- Przyniosłem Ci ciasteczka.
Te słowa mnie zaskakują , spodziewałem się czegoś innego . Zaskoczył mnie też ton Ojca , opanowany i pełny żalu . Myślałem , że będzie wściekły.
Gdy odwracam się , Ojciec siedzi na tej brzydkiej kanapie i poklepuje miejsce obok siebie .
- Słuchaj synu , ja w Ciebie wierzę - te słowa to jak miód na moje zbolałe serce - Jesteś bystry i silny , poradzisz sobie . Możesz znaleźć jakąś dobrą kryjówkę , a na treningu postaraj się zdobyć jakieś przydatne umiejętnośći.
- Dziękuje . - Przez następną minutę siedzimy w ciszy , do czasu aż Strażnik oznajmia koniec czasu.
Ojciec przytula mnie i mówi '' Do zobaczenia'' .
Grupa Strażników Pokoju odprowadziła mnie na scenę gdzie stanąłem kilka metrów od Katniss.
Będę się starał ją chronić , za wszelką cenę doprowadzić do tego aby wygrała. Tylko jak? Jestem zwykłym synem piekarza , jedyne co umiem to nosić ciężkie wory z mąką i dekorować tory , ale to mi sie nie przyda na arenie. Effie karze nam podać sobie dłonie . Spoglądam na Katniss , ona też na mnie patrzy.
Pierwszy raz w życiu ją dotknę , poznam kształt jej dłoni. Jej dłoń jest silna ,ale zarazem ciepła i delikatna.
Niestety nie mogę nasycić się jej dotykiem bo Effie zaprowadza nas do Pałacu Sprawiedliwości.
Zaprowadzają mnie do małego pokoju i zamykają drzwi. Ściany są pokryte różnymi wielkimi gobelinami
oraz obrazami prezydentów dwunastego dystryktu. Na środku pokoju znajduję się mała brzydka sofa.
Po chwili słyszę otwieranie drzwi , odwracam się i widzę moją matkę , co dziwne niema z nią ojca .
Może woli się ze mną pożegnać sam na sam . Za drzwiami Strażnik Pokoju mówi że matka ma trzy minuty.
- Więc...Muszę Ci powiedzieć , że dwunasty dystrykt może w końcu doczekać się zwycięzcy.
Czy matka twierdzi ,że mogę wygrać? Czy może w głębi serca naprawdę mnie kocha i we mnie wierzy?
Lecz moja nadzieja szybko gaśnie gdy słyszę dalszą część wypowiedzi.
- Przeżyje , poradzi sobie to urodzona zwyciężczyni!
No jasne , chodziło jej o Katniss. Te słowa ranią mnie tak bardzo , że zginam się lekko w pół .
Nigdy nie doznałem matczynej opieki i miłości , matka zawsze mnie traktowała jak nic nie wartego pracownika piekarni. Jedynie ojciec zachowywał się normalnie , nie wiem czemu się z nią ożenił.
Strażnik za drzwiami mówi , że czas minął. Matka tylko patrzy na mnie i mówi :
- Nie przynieś rodzinie hańby i nie daj się zabić pierwszego dnia.
Wychodzi ,a ja odwracam się do ściany . Mała łza zaczyna lecieć mi po policzku.
- Witaj Peeta. - słyszę głos za plecami . Ojciec przyszedł się pożegnać .
- Jeżeli masz zamiar mi mówić , że Katniss na pewno wygra , a ja nie mam się dać zabić na początku , to możesz od razu wyjść!
Nie wiem czemu tak wybuchłem , ale tłumiące się we mnie uczucia w końcu musiały wyjść na zewnątrz.
Nadal stoję odwrócony plecami do Ojca , a po moich policzkach spływa coraz więcej łez.
- Przyniosłem Ci ciasteczka.
Te słowa mnie zaskakują , spodziewałem się czegoś innego . Zaskoczył mnie też ton Ojca , opanowany i pełny żalu . Myślałem , że będzie wściekły.
Gdy odwracam się , Ojciec siedzi na tej brzydkiej kanapie i poklepuje miejsce obok siebie .
- Słuchaj synu , ja w Ciebie wierzę - te słowa to jak miód na moje zbolałe serce - Jesteś bystry i silny , poradzisz sobie . Możesz znaleźć jakąś dobrą kryjówkę , a na treningu postaraj się zdobyć jakieś przydatne umiejętnośći.
- Dziękuje . - Przez następną minutę siedzimy w ciszy , do czasu aż Strażnik oznajmia koniec czasu.
Ojciec przytula mnie i mówi '' Do zobaczenia'' .
niedziela, 7 kwietnia 2013
Rozdział 1
Effie Trinket właśnie wyciągała karteczkę ze szklanej puli . Byłem ciekawy kim będzie ta biedna dziewczyna wylosowana do udziału w 74 głodowych igrzyskach . Gdy Effie podeszła do mikrofonu aby odczytać nazwisko tegorocznej trybutki , cały dystrykt 12 zamarł i oczekiwał w ciszy.
- Primrose Everdeen !
Everdeen...Everdeenn...O nie ! Nie , nie ,nie . Everdeen ! Primrose Everdeen ! Siostra Katniss...
Katniss Everdeen ... Pamiętam , to było pierwszego dnia szkoły ,ona miała na sobie czerwoną sukienkę w kratę i dwa warkoczyki...Od tego czasu podkochuję się w niej , zawsze patrzyłem jak wraca ze szkoły.
- Prim ! Prim ! - Rozległo się głośne wołanie. To ona , poznaje jej głos.
-Zgłaszam się na ochotnika ! Zgłaszam się na trybuta!
Nie! Tylko nie ona , ona nie może zginąć. Nie wyobrażam sobie oglądania jej śmierci.
Zrobiło się zamieszanie , Prim zaczeła wrzeszczeć lecz wysoki chłopak , chyba przyjaciel Katniss , odciągnął ją do tłumu. Strażnicy zaprowadzili Katniss na scenę gdzie Effie zapytała ją o imię i nazwisko.
Haymitch Abernarthy, jedyny żyjący zwycięzca z naszego dystryktu podchodzi do Katniss aby jej pogratulować.
-Patrzcie państwo! Tylko patrzcie! - widać , że jest pijany - Ona mi się podoba ! Ma mnóstwo...Hartu ducha! Więcej od was ! -Nagle Haymitch rusza przed siebie - Więcej od was!
Haymitch zwala się ze sceny i traci przytomność.
Effie kontynułuje dożynki .
- Pora wybrać trybuta wśród chłopców !
Podchodzi do szklanej puli , tym razem z nazwiskami chłopców i wyjmuje pierwszą lepszą karteczkę.
Nagle nachodzi mnie pewna myśl ,gdybym to ja został trybutem mógłbym obronić Katniss na arenie , przynajmniej się postarać bo marny ze mnie materiał do zabijania . Może zgłoszę sie na trybuta...
Lecz niestety nie mogę rozwinąć swojej myśli bo słyszę głos Effie:
- Peeta Mellark!
Subskrybuj:
Posty (Atom)